czwartek, 2 kwietnia 2015

15. Swój własny stan

  Jest dość późna godzina i jest dość nastrojowo. W pokoju świeci się tylko lampka skierowana w ścianę i mi miło odbija światło. Zakrywa cały ten nieporządek na biurku, jest wręcz tajemniczo wokół. Uwielbiam noce. Wtedy można zadbać o taki nastrój, za oknem jest ciemno, ulice oświetla tylko latarnia. Nie widać co kryje się w ciemnościach. I ta panująca cisza, której za dnia przeważnie nigdy nie ma. Właściwie za dnia ta cisza jest smutna. A jak cudownie się z kimś rozmawia wtedy w takim półmroku i wymienia myślami.
  Teraz właściwie nie powinnam była tu siedzieć, a spać by jutro wstać. Wstając jednak przed 12 w nocy nie bardzo chcę się zmuszać do snów. Zwłaszcza, że te które miałam niedawno nie były dobre. Były obrazem niepowodzenia, odrzucenia dotyczące spraw, których chciałabym spełnienia. Dopiero po wstaniu szybko sprawdzałam czy to prawda, jednak mogłam się uspokoić, że to tylko jednak sen. To był bardzo realistyczny sen. Bardzo boję się, że właśnie te złe sny się spełnią. Najczęściej śnią mi się obrazy przeciwne do tego co bym chciała. Zastanawiam się czy przez to mam się niepokoić. Teraz jak nad tym myślę, jak kiedyś chciałam również spełnienia, śniły mi się przychylne temu sny, jednak tak po prawdzie w rzeczywistości nigdy by do tego nie doszło. Teraz nie wiem jakby to wyszło, może mam takie sny, bo może coś jednak będzie? XD Może sama niepotrzebnie ten lęk w sobie zasiewam. Może nie mam czego się bać. W końcu... to tylko sny.
  Wszystko niby idzie w dobrym kierunku. Niby nie ma czego się obawiać, w takim razie dlaczego nie stawiam żadnych kroków? Boję się, że będę zbyt nachalna i tak czekam i czekam. To jest męczące. Zastanawiam się czy dobrze robię. Uważam, że relacje ludzkie są skomplikowane, a ja sobie to jeszcze bardziej utrudniam. Jeszcze trochę i będzie inaczej, będzie lepiej. Taak... tylko muszę ruszyć na przód. 
Nie mam pojęcia skąd u mnie ta melancholia. Może dlatego, że ostatnie wydarzenia nie były zbyt fortunne, a ja coraz bardziej zaczęłam tracić pewność siebie. Dzisiaj sobie jeszcze pozwolę na taki stan, na nic nierobienie, pozbieram jakoś siły na ten tydzień. Czeka mnie mnóstwo pracy. Nie mogę pozwolić na to, by tak wszystko stało w miejscu. 

Gdybym się Ciebie spytała, czy mogę się w Ciebie wtulić i poprosić byś powiedział, że wszystko będzie dobrze, jakbyś zareagował? 

  Nie wiem czy podoba mi się ten stan, w którym teraz jestem. Z dnia na dzień czuję się słabsza. Oglądanie dram mnie tylko nakręca, nie pomaga. Długo chyba sobie żadnej nie włączę. Widząc szczęście innych, odczuwam coraz to większą samotność. Nie wiem jak inni to robią, że nie zakochują się, nie czują potrzeby by mieć kogoś obok. Jeszcze nie tak dawno sama do takich osób należałam, przez ponad rok. W moich marzeniach widziałam jak spełniam się zawodowo, jak mam swój własny kąt, mam dwójkę lisów i kota w wielkim skrócie. To było wszystko. Nie wiem, kiedy do tego wszystkiego dołączyła druga osoba, która jest nieświadoma tego. Nieświadoma niczego. Chyba nigdy nie znajdę na tyle odwagi, aby mu to wyznać. Nie wiem jak inni mnie znoszą, kiedy zaczynam o tym nawijać. Zastanawiam się czy nie przeszkadza im słuchanie moich nadziei, niepewności i prośby o pokrzepienie. W końcu zawsze kończyło się tylko na tym, że moje uczucie było problemem, jak tylko było można, już tych osób nie było. Nie mam pojęcia czego to wina. Nie mieli okazji mnie na tyle poznać i wiedzieć jaka jestem w środku. Cóż... nie oceniam jego tak samo jak tamtych. Nie chcę skupiać się tylko na tym, ani aby to sprawiało, że nie potrafię ruszyć. 
Mogłam jednak się za coś zabrać, ten supeł uczuć i tak sprawił, że ani trochę nie odpoczęłam jak chciałam. 
Jeszcze trochę i będę mogła po raz kolejny odpłynąć, przygotuję się na kolejne dni. Pójdę gdzieś i poszukam część siebie, gdzie odzyskam spokój i chęci. 
  Maj zapowiada mi się na początku ciężko, potem już będzie tylko lepiej. Przede wszystkim będzie tak jak sama o to zadbam. Skończyło się siedzenie, czas zacząć coś robić zanim zacznie mnie boleć głowa od Oli gry na flecie :D
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz