piątek, 30 grudnia 2016

153. Analizując...

...i podsumowując. Więc przyjdzie nam jutro żegnać się z rokiem 2016. Wątpię, że jutro dam radę, więc zrobię to teraz robiąc przerwę od wydarzeń w Dragon Age2.
Bardzo dużo się wydarzyło, szczególnie tych dobrych rzeczy. Pamiętam, że rok temu nie miałam ochoty świętować w jakikolwiek sposób. Zostałam w domu, wypiłam z rodziną szampana. Byłam zmęczona wszystkim co się działo. Nawet sylwester był dniem, gdzie nie było spokoju, a ja coraz bardziej czułam się psychicznie wycieńczona. Byłam powoli wrakiem, gdzie chciałam schować się przed światem, spać i usłyszeć tak banalne słowa jak "będzie dobrze". Cała moja siła była wyssana. A jeśli już przyszło mi w końcu sięgać po pomoc, po której czułam się lepiej, to od agresorów dostałam zjeby, że w ogóle otwieram usta. Także no, słabo. I tak to wyglądało wszystko. Wszystkie moje zainteresowania i pasje odłożyłam na bok. Nie miałam sił ani ochoty na nic. Kiedy powiedziałam "dość", zaczęłam zbierać siły. Pod koniec lutego zrobiłam jedną rzecz, która mnie podbudowała. nie miałam nic do stracenia, a do zyskania. Wystarczyła chwila, by na nowo odżyć, czuć się kimś. I nastało pasmo samych dobrych rzeczy na długi czas. Na nowo odnalazłam siebie. Było lepiej. Pomijam pojedyncze wydarzenia. Jeśli nie było dobrze, zaledwie po 4 miesiącach, to nic lepiej nie będzie. Póki serio nie zobaczy się, że może fakt - postąpiło się źle, ale to jednak krótki okres czasu, by twierdzić, że się jest innym człowiekiem. To bardzo mało czasu na tak wielkie zmiany. I miałam tego dowody. To co podobno się zmieniło, nadal trwało. Aż początek czerwca był tego dowodem. Jeszcze może jakoś by to było, szło by do przodu, gdyby druga strona umiała schować dumę do kieszeni, przyznała się nie tyle co mi, ale przed samym sobą swój błąd. Cóż. Nie ja odpowiem za nie swoje czyny. Miałam chwile zwątpienia, słabości, ale już nie tak wgniatające w ziemię. W końcu nastała spokojna stabilizacja, gdzie dobrze zaczęło to wpływać na moje zdrowie nie tylko psychiczne, ale i fizyczne. Od tych złych wydarzeń wracałam bardzo długo do zdrowia. Długo zajęło mi, by spróbować wziąć mniejszą dawkę, nie tak dawno przecież to dopiero zrobiłam. Długo męczyły mnie objawy z mową. Powieka też momentami trzymała. Bałam się pić alkoholu, którego swoją drogą mi nie wolno, ale czuję, kiedy mogę sobie pozwolić, a kiedy powinnam unikać jak ognia. I dłuugo musiałam go odmawiać. Powieka nie opada, przez pracę trochę byłam osłabiona i miałam problem z rękoma, ale i to przestanie nękać. Czuję się dobrze na mniejszej dawce i oczekuję momentu, kiedy zejdę niżej.
Nie mogę powiedzieć, że wszystko poszło tak jakbym chciała. Są rzeczy, które pragnę, jednak mi bardzo do nich daleko. Nie wiem czy kiedykolwiek zdobędę siły i na to. Przede wszystkim pewność siebie. Mam żal wielki o to jak się potoczyły niektóre sprawy. Żal do ludzi. I może byłabym wstanie wybaczyć, ale nie zapomnieć. Choć czym jest wybaczenie? Mało komu zależy na tym. Na to naprawdę trzeba sobie zapracować. To trochę jak odbudowa zaufania. Coś musi się nieźle spieprzyć by to stracić, tak jak i brak przebaczenia. Ale nie bardzo chcę o tym mówić.
Nie jestem typem człowieka, który potrzebuje nowego roku, by mieć jakieś postanowienia, by stać się kimś lepszym. Każdy dzień na to jest dobry. Swoje postanowienia zamierzam doprowadzić do celu. Przede wszystkim lepiej pożytkować czas. Znaleźć czas na naukę. Pozbyć się tego co jest mi zbędne. Nie rezygnować z pasji, a nawet znaleźć czas, by było ich więcej. I nad tym nie będę pracowała dopiero od 1 stycznia, staram się już coś z tym zrobić już jakiś czas. Więcej czerpać z życia. Na samym początku istnienia bloga zastanawiałam się czym jest odwaga. Wiem tyle, że ma wiele perspektyw. Można być odważnym i robić coś, na co nie zdecyduje się każdy. Można mieć życie, któremu nie każdy podoła. Można mieć odwagę stanąć przed sobą i walczyć o zmiany. Tak jak i przeć do przodu. Można wiele, ale nie można być przy tym tchórzem. 
Robiąc podsumowanie tego roku - początek był bardzo burzliwy, potem nastało słońce i póki co, nadal świeci. Czy mogę napisać, że jestem szczęśliwa? To na pewno. Nie do końca jest jakbym chciała, ale dobrze jest jak jest. Otwieram się też bardziej na ludzi. Miałam chwilę zwątpienia czy chcę spełniać moją pasję, ale też wydarzyło się coś, przez co mi przeszło. I działam ze zdwojoną siłą. Zastanawiam się czy zamknięte drzwi zostaną jeszcze otworzone, czy czas zapomnieć. W cholerę nie lubię palić mostów. Wolę już być tą małą dziewczynką z nadzieją, niż zrobić coś, co pozbawi mnie bycia sobą. 
Jestem ciekawa jutrzejszego dnia. Ale póki co, wracam do DA 2. Po tym jak pomogłam Fenrisowi stać się w końcu wolnym od Danariusa, czeka mnie trudna decyzja po której stronie stanąć. Strasznie uwielbiam wracać do tej gry. Właściwie to siedzę od 2 dni i gram bez przerwy. Jeśli się uda, to w nocy skończę. xD
Więc 2016 był dla mnie dość dobry rokiem, choć się tego nie spodziewałam. Oby następny był jeszcze lepszy. ;)


(Ulubione stało się od pierwszego włączenia i takie zostało do dzisiaj. Teraz to mi w duszy gra.)

środa, 28 grudnia 2016

152. Wybrakowana

Przychodzisz wtedy, kiedy akurat wino mi się skończy.


***

Pewne decyzje choć słuszne, to ciężko się z nimi pogodzić. Czuję się pusto, dziwnie, wybrakowana. Przez miesiąc się tak przyzwyczaiłam i emanowała z tego jakaś radość, że odkąd tego od paru godzin nie ma, czuję smutek. Tak bardzo źle. Meh. Ale! Zamierzam to powtórzyć, pewnie nie tak szybko, ale kiedy tylko będę miała możliwość, okazję - znowu to powtórzę i mam nadzieję, że nie będę musiała już zdejmować. Muszę się wstrzymać z jakimikolwiek przekłuciami, a na chwilę obecną chcę na ciele mieć tego mnóstwo (bo jak dobrze liczę to 15). A jeśli nie przekłucia teraz, to pójdę w tatuaże. Także wszystko w swoim czasie. 
Choć mam swoje cele, marzenia, wszystko jakoś zaszło mgłą. Na nowo mam wątpliwości by się to powiodło, a nie chcę być rozczarowana. Szukam alternatywy, jednak nic nie wpada w moje zainteresowanie. Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi. Przestałam czekać, bo ile można. Jeśli muszę, to pogodzę się z tym, że jest jak jest. Przynajmniej nie muszę wchodzić na większą dawkę. Jeszcze. 

poniedziałek, 26 grudnia 2016

151. Ciężka zmiana

Nie chcę by czas tak szybko mijał, kiedy jesteś obok.
***
Jedna z obaw się sprawdziła, a nawet dwie. Będę musiala podjąć decyzję czy chcę codziennie się męczyć i czuć ten jeden ból czy odpuścić. .-. I ciało choć było przygotowywane do większego dziennego wysiłku, źle znosi jednak tą zmianę. Otóż przed wzięciem tabletek nawet języka nie wywalę do przodu, za czym idą inne problemy. Do tego przywykłam, bo długi okres mnie to trzymało. Najbardziej jednak niepokoiło mnie to, że mam problem z lewą ręką. Będąc leworeczną trochę to utrudnia wykonywania czynności. Ręka zbyt słaba by nawet palce wyprostować. Chcę a nie mogę. Momentami był problem by nawet tą rękę unieść do góry. Nie wiedziałam, że będzie aż tak źle. Wczoraj przed tabsową porcją lekki był również problem z prawą ręką, ale w mniejszym stopniu. .-. Póki co puściło wszystko, a ja muszę ułożyć sobie inaczej plan dnia. Przede wszystkim w zabiegany grafik włączyć więcej odpoczynku, o który nie umiem zadbać. Kiedyś o tym wspominałam. Nie mam zamiaru tak łatwo się poddać. Jeśli będą problemy się ciągnąć, znowu czeka mnie większa dawka. Oddali mnie to od zejścia z nich całkowicie, ale jestem pełna nadziei, że organizm przyzwyczai się, a miastenia znowu mi odpuści.
Tak poza tym nie ma żadnego chaosu. Nie mam co gdybać o tym co siedzi w głowach ludzi. Ja i tak za nimi biegać nie mam ochoty. Nie mam narazie co myśleć o większych zmianach. Mam momenty, kiedy lubię swój pokój, by za chwilę chcieć od niego uciec. Choć czasu miałam wiele, to teraz mam go mało. I teraz w końcu jest czas, by zacząć się uczyć.
Póki co ostatni raz pozwalam sobie siedzieć do tak późna i pisać tak poźno posty. I ponownie umila mi czas białowłosy elf z ciężką przeszłością. :3

środa, 21 grudnia 2016

150. I na to przyjdzie czas

Często Cię widzę, gdy tylko zamknę oczy.
***
Jako miastenik czujący się w końcu na siłach, podjęłam się kroku, do którego długo się przymierzałam. Obym tylko dała radę. Więc czas wolny się mocno skrócił. Jak za dużo mówię, czuję jak z czasem silę się na to, by jednak przestać, bo w nocy jest trochę z tym problem. Mam tylko wielką nadzieję, że nie pożegnam się z tym, na co niedawno sobie pozwoliłam. ;___;
Nie mogę się z czymś pogodzić. Pomimo, że z każdym dniem coraz bardziej jest mi to obojętne, jak tylko wzrokiem zahaczę o widoczną aktywność, w środku czuję złość. Jestem też zaskoczona jak łatwo potrafię się do czegoś przekonać. Wystarczy przez dłuższy czas widzieć plusy. A biorąc wszystko pod ogół - bardzo podoba mi się to jak jest teraz. Jest pozytywnie. Brakuje mi co prawda jednej rzeczy w tym wszystkim, ale i na to przyjdzie czas.

środa, 14 grudnia 2016

149. Cichy szept

Wystarczająco długo byłam w tych głębinach pełnych kłamstw.
***
Prawda choć jest jedna, zazwyczaj ma dwie wersje. Dzisiaj wiem jak może brzmieć ta jedna z nich. I trochę martwi mnie jak ludzie nie potrafią patrzeć na takie sytuacje z dystansu i jak bardzo nie umieją oddzielić kogoś problemów. Nie rozumiem i nie chcę. A ja by mieć spokój to zamierzam ignorować to, albo jak mi przyjdzie o tym myśleć, to się z tego śmiać. Bo przykro mi nie jest ani trochę, ja nie mam wpływu za gadanie bzdur za plecami by ktoś poczuł się lepiej. Nauczmy się prawdy i nie uciekać od niej. Serio. Bo bajki każdy umie opowiadać.
I choć mocno wierzę, że skoro tyle udało mi się osiągnąć, to może i uda mi się spełnić tą jedną rzecz.
Ja jak narazie staram wrócić się do zdrowia. Mam dość pękających naczynek co chwila, walki z kichaniem i w ogóle chorowania. Zwłaszcza, że nie mam kiedy zostać w domu by się wyleczyć. Tym samym jestem wystawiona na próbę czy dam sobie radę z grypą na mniejszej dawce. Jeszcze nie tak dawno ledwie byłam przeziębiona i już zaczynało się najgorsze + powrót do większych dawek. Teraz tak nie jest i oby tak zostało. Nie mogę doczekać się przyszłego tygodnia. Bez pewnych rzeczy zdecydowanie jest lepiej. I jestem szcześliwsza. I oby to się również nie zmieniało.

piątek, 9 grudnia 2016

148. Już tylko tak niewiele

Nie przekonuj mnie, że moja wizja i rzeczywistość to jedno i to samo, kiedy tak nie jest.
***
Ten uczuć, kiedy znasz coś na wylot i wiesz co się wydarzy. Miałam cichą nadzieję, że mogę się mylić, ale nie w tym przypadku. Jeszcze trochę poczekam, to może się doczekam. Chciałabym już tylko tak niewiele zmienić. Jestem zadowolona, bo z tak wielkiej listy zostało tak niewiele. Wczoraj przytulona do mnie została obawa, że tej jednej nigdy nie uda mi się spełnić. Najpierw muszę być gotowa i popracować nad innymi rzeczami, by poważniej myśleć o walce nad zmianą. Trudne zadanie jak dla mnie. Biorąc pod uwagę co zawsze było i z jaką reakcją się spotykam, doświadczam zawodu za każdym razem. Stąd narodził się wielki brak pewności siebie. Nie we wszystkim na całe szczęście.
Cieszy mnie też to, że choroba nie daje się we wznaki po ostrym teście. Czułam, że tracę wyraźną mowę, chciałam przestać się odzywać, by nie stwarzać problemu z porozumieniem, ale mowa była poprawna, taka jaka powinna była być. W ogóle wszystko idzie tak jak powinno, a przynajmniej większość.

wtorek, 6 grudnia 2016

147. Mile miejsce

Nawet piekło wydaje się miłym miejscem.

***

Coś za coś. Schodzę z dawki, biorę aktualnie 15mg i już dzisiaj usłyszałam, że faktycznie - po twarzy widać różnicę. Mogę swobodnie mówić, jednak nieco powieka zaczęła opadać. Najbardziej tego nie lubię. Jestem strasznie narażona na negatywne emocje, w dodatku bycie cholerykiem mi tego nie ułatwia, by się nie denerwować. Czasami się po prostu inaczej nie da. Bo to co się nawkurzałam, jest moje. Ale no nic. Do sprawy podejdę poważnie jak poważnie będę traktowana. Bo w tym momencie to ze złości przechodzi na śmiech. Póki nie minie trochę czasu od wzięcia mniejszej dawki, odporność na emocje jest słaba.
I pomimo złości, to dzisiaj zrobiłam kolejny mały krok w przód. Odliczam już dni. Od stycznia może na poważnie wezmę się za walkę. Zobaczymy jak to będzie. Nie ma chyba takiej rzeczy, którą bym widziała w ciemnych kolorach. Z czasem może podbuduję pewną rzecz, której mi zawsze brakuje.