poniedziałek, 13 kwietnia 2015

22. Po burzy

Coraz bliżej końca, coraz bliżej do zamknięcia kolejnych rozdziałów. Nie ukrywam, ale pomimo wewnętrznego strachu przed nieznanym, nie mogę się doczekać, aż to nadejdzie. Te, które są bliskie końca trwają zdecydowanie za długo. Tak samo, pomimo niedawnego zagubienia mogę powiedzieć, że dzisiaj wróciłam chyba do dawnej motywacji. 
Nie odczuwam negatywnych odczuć, kiedy inni wyładowują na mnie emocje, ja stoję spokojnie. Nie odczuwam tak samo tej samotności jaka niedawno mną owładnęła. Gdzieś to poszło wszystko na bok, skupiam się bardziej na tym na czym powinnam. Tyle razy już powiedziałam, że na mnie już wszystko czeka. Nie mogę zawieść, muszę dać radę. Potem przez długi czas będę mogła nic nie robić, ale teraz nie mogę sobie na to pozwolić. Cóż, mogę powiedzieć, że wkraczam w dorosłe życie? Nie czuję się wewnętrznie, ale staram się myśleć i podejmować decyzje dojrzale. Reszta no to cóż, każdy ma w sobie coś z wariata. ;)
  Żałuję tylko jednego - że nie potrafię czytać w myślach ludziom i nie zawsze zrozumiem co chcą mi powiedzieć. Nie potrafię nad wszystkimi sprawami panować. A właśnie za to mi się obrywa. Jestem cóż... tylko człowiekiem. I to nie ja mam problem z tym kim jestem, ale inni, że tego nie widzą, pomimo tego, że każdy nim jest. Nie zamierzam się przejmować tym. Nawet jeśli boli. W końcu i tak z czasem pójdzie to gdzieś w zapomnienie. 
 Również mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa z jednego powodu - moje sny nie są już tak męczące jak wtedy, nie jestem w nich odrzucana. Są to sny, z którymi mi ciężko nawet czasami się rozstać, pokazują mi co w mojej podświadomości teraz siedzi. Sny to tylko sny właściwie, jednak jeśli są one dobre - naprawdę bardzo cieszą. 
  Nic, pomimo tego, że bardzo lubię dużo pisać, dzisiaj stać mnie tylko na tyle. Po prostu chciałam jakoś zakomunikować, że przeczekałam tą burzę, że ze mną już jest dobrze. Może dalej nie jestem do końca gotowa na pewne rzeczy, ale nic na siłę w końcu. Gdzieś ta melancholia znikła w cieniu.
 Na mnie już czas, boli mnie strasznie brzuch, a ja i tak muszę posiedzieć nad "chłopami", "weselem" (o zgrozo!), "ludźmi bezdomnymi" i prawdopodobnie trzema innymi lekturami, jak za chwilę nie okaże się, że dziewięcioma. .-. Czasu mam bardzo mało, więc przygotuję notatki i na specjalizacji zamiast przygotowywać się na egzamin, będę wkuwać na poprawkę z polaka. Zauważyłam, że nawet przed maturą robię to co przed sprawdzianami - uczę się dzień wcześniej, jak nie 5 minut przed samym sprawdzianem. To od podstawówki daje mi najwyższy wynik moich możliwości. ;) Oby i na maturze tak było! Jednak mam nadzieję, że bóle nie sygnalizują gorszego jutrzejszego stanu, a raczej mi jeszcze dzisiaj przejdą. Jednak chcę być w szkole, w końcu i tak zostały niecałe dwa tygodnie, potem najdłuższa majówka jaką chyba miałam i nadejdą dni, które przesądzą o mojej przyszłości dalej.No to czas najwyższy zrobić notatki na jutro. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz