wtorek, 12 maja 2015

33.

  Właśnie zrobiłam sobie przerwę od większości rzeczy. Skupiam się do piątku tylko na chemii i musi mi ona dość ładnie wypaść - cel trudny do osiągnięcia biorąc pod uwagę moją wiedzę oraz czas jaki mi pozostał. Kompletnie nic nie umiem. Z każdym dalszym zadaniem, uświadamiam sobie, że nie umiem sobie sama ich wytłumaczyć i niepotrzebnie rzuciłam się na ten przedmiot. Zaczynają narastać we mnie obawy dotyczące mojego dalszego kształcenia. Myślałam, że prócz biologii i matmy/chemii/fizyki dodatkowo inne egzaminy biorą pod uwagę, ale jak się okazuje - nie. Biologia źle mi na pewno nie wypadła, ale jeśli to za mało? W tym momencie nie ma nic innego, na czym mi bardziej by zależało - bardzo chcę się dostać, nawet jako ta ostatnia na tej liście. Wierzę, że mi się jednak uda, tak jak Oli się udało dostać wtedy na weterynarię, choć szanse na to były bardzo małe. Zobaczymy wszystko, 30 czerwca i następnie 20 lipca. Chyba nie będę w tamtym czasie potrafiła zasnąć. Też dzisiaj przyszła dobra wiadomość, a mianowicie ZUS się nie odwołał, a proszą mnie o przesłanie ostatnich dokumentów. Tak, chociaż to potrafi uciszyć te obawy. 
  Jakoś też ostatnio preferuję samotność, może to przez te ostatnie dni, kiedy właściwie tylko siedzę przed zadaniami. Jakoś też nie atakuje mnie ten stan, kiedy chcę być blisko ludzi. Jest jedna taka rzecz, którą chciałabym zrobić, która zastąpiłaby mi to wszystko jeśli znowu nawiedziłby mnie ten stan, ale nieosiągalna. Sama sprawiam, że tak jest. Za dużo obaw narasta we mnie, jeśli miałabym coś pchnąć do przodu. "Nie bój się, jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz", "może źle myślisz", "Stwierdzasz zamiast się przekonać"... jestem tego wszystkiego świadoma. Ale nie znam myśli drugiego człowieka, żeby wiedzieć co mnie czeka. Nie mam nad tym kontroli. Też mam taką świadomość, że nie wpuszczam ludzi do swojego serca. Moje doświadczenie nie mówi, że ludzie są kochający, tylko że to okrutne istoty. Zawsze jak miałam nadzieję, że może tym razem będzie inaczej - na samym końcu było tylko rozczarowanie i złość na siebie, bo jestem naiwna.Chciałabym to zmienić jak i wiele rzeczy, pytanie tylko czy na pewno większość warto zmieniać? Narazie jest dobrze jak jest, z pewnymi rzeczami się pogodziłam. 
Nic, zamiast panikować znowu poświęcę czas dla chemii jak wrócę ze spotkania, może jeszcze jakoś uda mi się osiągnąć wynik mnie zadowalający. Żałuję tylko tego, że dopiero w tym roku się obudziłam, a nie wcześniej, wtedy nie miałabym żadnych obaw, tak jak teraz. Oby były one zbędne....oby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz