czwartek, 14 maja 2015

34. Szara mysl

 Jeszcze dzisiaj i jutro ostatni egzamin. To na matmę, która wiem, że mi słabo poszła więcej wiedziałam niż na chemię. Robiąc zadania z Wiki ubolewam nad swoją niewiedzą, bo to bardzo łatwe zadania. Odczuwam coraz bardziej, że powinnam była wybrać się do okulisty. Nie wiem co się dzieje, z dnia na dzień coraz gorzej widzę. Jeszcze nie tak dawno widziałam wszystko wyraźnie, a teraz twarze ludzi stojący nieco dalej są dla mnie niewyraźnie. Małe literki, które nigdy nie były problemem są dla mnie jakimś wzorkiem. Mam wrażenie jakbym widziała przez mgłę. Mam nadzieję, że to przez moją dietę ubogą w witaminę A i nie będę zmuszona nosić okularów ani soczewek, a tylko uzupełnić jej brak. Chcę jak dotąd zawsze dobrze widzieć. A jeśli mowa o soczewkach, mam ochotę znowu pobawić się w ich kupno. Miałam już fioletowe, ale na okres 3 miesięcy tylko do noszenia. Teraz w swoim ulubionym sklepie zauważyłam polecaną firmę, dużo pozytywnych opinii na ich temat i na okres roczny! A jeśli na taki okres nie raz posłużą mi do jakiejś sesji zdjęciowej, którą z dziewczynami planujemy kawał czasu albo na co dzień. Pamiętam te spojrzenia czy aby na pewno dobrze widzieli, że mam fioletowe oczy. xD Teraz naszła mnie ochota nie tylko na fiolet, ale na jeszcze ciekawsze. :> Czas najwyższy też zamówić materiały i inne pierdołki. Ale teraz mam chwile, kiedy wolę posiedzieć w pokoju i pobyć sama ze sobą. Chwila, kiedy od głośnych imprez wolę samotny spacer podczas burzy. Kiedy zamiast śmiać się na całego, wolę się tylko uśmiechnąć i wsłuchać w ciszę. Ale są też takie chwile, kiedy nie obchodzi mnie, że następnego dnia mam coś do załatwienia, a ja też nie chcę przebywać w swoim domu, mieście, w tej rzeczywistości. Wtedy mam ochotę zawsze sięgnąć po plecak, spakować się, wziąć pieniądze i gdzieś wyjechać. Nieważne jaki dzień, jaka pora, tak po prostu. Czy to do kogoś mieszkającego dalej, czy na spontana jeszcze dalej w nieznane mi miejsce. Samemu lub z jakąś osobą. Załatwić jakieś sprawy zawsze można innego dnia, a niektóre chwile nigdy nie będą miały okazji nawet się narodzić. Nawiedza mnie myśl - dlaczego nie stworzyć własnej okazji i choć przez chwilę stworzyć inną rzeczywistość? W takiej, w której co innego bym czuła, doświadczała, myślała... ale to tylko narazie jest tylko cichym pragnieniem. Plecak jest nieruszony, ja również nie wstaję z krzesła. Oczami wyobraźni widzę wszystko jakby taki wypad by wyglądał. Jest bardzo miło, zabawnie, najlepsze co mogłam zrobić. Ale w realnym świecie wątpię, że by to tak wyglądało. Może jednak nie należę do tych odważnych osób, może moja odwaga kończy się na pogodzeniu się z chorobą i to kim mnie ten świat kreuje. Czasami żałuję, że nie jestem tylko wędrującą duszą bez ciała. Pełna wolności, nie mająca żadnych ważnych spraw, ani terminów, ani zmartwień. Odczuwałabym błogi spokój, innych uczucia byłyby moimi. Jak tak teraz myślę, że jednak brakowałoby mi tych wszystkich ludzkich relacji... ale jak teraz mam wątpliwości? Może jednak to nie dla mnie, nigdy nie były mi pisane? Inni... mają tak łatwo, podane dosłownie na tacy. Ja jeśli nawet mam wiarę, robię wszystko aby poszło dobrze, nie wiem w jakim momencie to psuję. Potem się okazuje, że do tego wystarczyło tylko to, że się starałam, bo to nie kto inny się tak starał, tylko ja... choć są chwile, kiedy nie chcę być zauważona, są też momenty, kiedy nie chcę być niewidoczna. Ale nie każdy chce mnie zauważyć, widzieć, bo... sama nie znam odpowiedzi na to, dlaczego inni widzą we mnie coś, co ich odsuwa ode mnie. Jestem taka jak każdy inny człowiek, może mam inną mieszankę genów, mam inne cechy, ale nie czyni mnie to gorszą. Nie wiem w czym tkwi problem. We mnie coś, czy to ludzie mają problem ze sobą? Wiem, że nie każdego można do tego przepisać, bo istnieją tacy, którzy na to nie patrzą, albo po prostu mnie nie znają. Ale też jeśli o tym wspominam, to są i tacy, którzy nie chcą mnie poznać, bo jestem jakaś "dziwna", "inna". Ja się pytam - gdzie i dlaczego? 
  Kiedy się staram, kiedy mi na czymś zależy... dla innych nie jest to ważne, bo to tylko ja, zapewne to zrozumiem, że nie chcą się w nic więcej angażować z taką osobą jaką jestem ja. Ale w takim razie niech mi tacy odpowiedzą na pytanie, dlaczego jestem wkładana do worka tych gorszych osób? Ja tego nie rozumiem. 
  Jestem takim czymś zmęczona. Wystarczą mi moje cele, moje sprawy i czas, którego nie mam. Teraz jak mogę sobie pozwolić na takie siedzenie, za chwilę już będę zajęta czym innym, w innym miejscu i przez chwilę mi nie przejdzie żadna podobna myśl do tych wyżej. Ale jak wrócę do domu kto wie, może znowu się to zacznie? Wtedy znowu spojrzę na plecak i zechcę się spakować na ucieczkę od tego? Może znowu będę snuła w tym, co pozostaje jak narazie w wyobraźni? Chciałabym oderwania - od jednego i od drugiego. Jeden czyn, który uciszyłby te wszystkie słowa... ale jak zwykle przecież muszę zrozumieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz