piątek, 8 maja 2015

32. Cynamon z jabłkiem

  Otula mnie ten zapach, który opanował cały pokój. Pozwala mi się odprężyć i nie myśleć, nie rozsiewa objaw, gdzieś one znikają we mgle. Miałam tyle czasu... a dwóch łatwych zadań nie zrobiłam. Myśl miałam dobrą, a napisałam co innego... naprawdę boję się o swoją matematykę. Wiem, że cała reszta wypadła mi dobrze. Z biologii bałam się, że będą pojęcia takie, których nie powtórzyłam, a okazało się, że było dużo zadań z poprzednich lat, z czego mógł każdy podejść i miałby chociaż te 30%. Serio, to było łatwe. Z niecierpliwością czekam na wyniki. Za tydzień chemia i przez ten cały tydzień muszę ją ostro wkuwać. Na pisemnych nie odczuwałam stresu, ale na ustnych już co innego. Dzisiaj ustny polski, jutro angielski... powiem co mam do powiedzenia, odpowiem na pytania i wyjdę. Wciągam powietrze i znowu pozwalam odejść obawom, cynamonowa nutka z jabłkiem oddala to wszystko na bok. Przekonałam się co do cynamonu. 
  Jednak ta herbata lub jakakolwiek nie potrafi zagłuszyć żalu w moim sercu. Słyszę od wewnątrz oskarżenia do mojej osoby. A ja nie umiem się z sercem do końca zgodzić, chociażby dlatego, że doświadczyłam już pewnych rzeczy, a serce namawia mnie do powtórki tego. Jest tylko jedna rzecz, która je uciszy, ale to jest nieosiągalne. Nie teraz. Nie wiem czy kiedykolwiek będzie. Choć wszyscy jesteśmy ludźmi, wszystko praktycznie jest umowne. Nie patrzymy na każdego tak samo. I nie odczuwam, żebym była spostrzegana jakoś pozytywniej w jakiś konkretny sposób dla kogoś, kogo bym chciała. Tylko w nocy, podczas snu i przed zaśnięciem nie odczuwam samotności. Przed spaniem widzę oczami to, co widziałam, potem obrazy, które chciałabym zobaczyć. Gorzej jest, kiedy się obudzę po swojej ukochanej prawej stronie i dociera do mnie, że to kolejny sen. Nie ma czego się bać - jak się nie spróbuje to się nie dowie czy miało się rację czy nie. A co jak ja się boję próbować i ryzykować? To nie jest jakiś skok na bungee czy ze spadochronem, czy skakanie z klifu. Na to dałabym się namówić, nawet jeśli bym się cholernie bała. No może z klifem bym nie ryzykowała, bo pływać nie umiem. xD ale bardzo chcę się nauczyć, bo uwielbiam przebywać w wodzie, choć lasy kocham bardziej. Wracając do tematu - ja nawet nie wiem jak zacząć. Dla innych to takie proste i teraz są szczęśliwi. Ale oni wiedzieli, że mają na co liczyć. To co oni sami czuli, czuły te drugie osoby. Moja sprawa wygląda inaczej i jak zwykle - tak samo. Może moje uczucia są mało ważne, nic nie warte, nieważne jak bardzo potrafię o nie dbać. Chociażby dlatego, bo to ja. Mógłby teraz mnie szturchnąć i powiedzieć "głupia". Może wtedy bym się ocknęła i przestała. Chciałabym usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. A tych dwóch słów mi najbardziej brakuje. 
  Za godzinę muszę już znaleźć się w autobusie i jechać do szkoły. Sobie jeszcze jakoś w głowie poukładam co ja mam gadać, żeby jakoś to wyglądało, do obaw wrócę wieczorem, bo za dnia najmniej o tym wszystkim myślę. Prawda jest taka, że sobie sama zrobiłam barierę i boję się ją usunąć. Może to dlatego, że zawsze mnie to jedno spotykało, co mijało się z oczekiwanym? Pomyślę później, na mnie już czas.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz