środa, 20 maja 2015

37. Kiedy herbata nie pomaga

  Dzisiaj jestem w pustce. Przechodzę przez te kiedyś mi nieznane korytarze, których się bałam. Rozglądam się tak, chociaż tak naprawdę nic nie widzę. Szukam swojego ulubionego pomieszczenia - tego, w którym są te drzwi, które rozświetliłyby to miejsce. Zawsze siadam przed nimi i tak rozmyślam, automatycznie jestem niedostępna w świecie realnym. Kiedyś posiadałam klucz do tych drzwi, ale go zgubiłam. Wiem co muszę zrobić, aby go odzyskać, ale to nie jest łatwe. W zasadzie boję się tego. Bym była bardzo szczęśliwa, kiedy nie tyle co bym miała ten klucz, ale i odwagę otworzyć te drzwi. Nie wiem czy to teraz los płata mi figla, czy znowu to ja widzę małe, nieistotne drobnostki, które wpajają mnie w błogi stan, z którego nie chcę się budzić. A może tak naprawdę to tylko ja coś widzę, czego tak naprawdę nie ma, a siebie oszukuję, bo tak mi jest lepiej. Wierzyć w to. Nie spróbowałam, owszem. Ale dlaczego mam się łudzić i chociażby próbować? Wierzę, że tym razem będzie inaczej, ale co jeśli prawda jest inna? Znów nie zauważyłam, kiedy przegryzłam wargę do krwi ani kiedy poraniłam swoje palce. Wiem tylko, że nie zamierzam się poddać. A to pcha mnie do tego, aby dalej dążyć tą ścieżką i próbować. Wątpliwości nie umiem rozwiać. W pojedynkę jestem na to za słaba. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz