piątek, 22 lipca 2016

123. W końcu odpocznę

Nie tylko Ty masz asa w rękawie, ja także mam sposób, by Cię nieco podręczyć.

***

Ułżyło mi jak nic, dwa zmartwienia zażegnałam, ciesząc się, że jest tak jak powinno. Wystarczy, że w końcu odpocznę. ;)
Odnalazłam w końcu akryle i przy świetle dziennym będę malować to, co właśnie zawikolowałam. Korci mnie, by jutro iść jednak w świat, by zakupić dwie ostatnie rzeczy i będę czekała na paczkę z Chin. Tak trochę się jaram. :D Zwłaszcza, że ja w domu nie chcę siedzieć, ale dla swojego dobra muszę. Plany z pokrywaniem ciała przesuwam na jakiś czas, chcę najpierw zrealizować jedno, potem brać się za drugie. A jak moja choroba? Zaczynam zapominać, że choruję. Jak pilnuje tabletki z rana, godzinkę czekam, by zaczęły działać, a potem zapominam o dawce za dnia. Ręce, które były bardzo osłabione wróciły do normalnego bytu. I mogę zacząć powoli znowu schodzić z dawki, którą byłam zmuszona podnieść. Czasami w naszym życiu uświadamiamy sobie, że potrzebny nam jest brak czegoś, niż by to coś trwało przy nas. Serio, momentami miałam dość tego trwającego gówna. Dzięki temu, że znalazłam odwagę, nie boję się już podejmować takich kroków. I wiele odnalazłam. I na dobre mi to wyszło. Kiedyś pisałam, że chcę żyć szczęściem by wlaśnie w końcu miastenia odeszła na bok, nie oddziaływała na mnie tak, by mnie ograniczała. Choć się starałam, zawsze musiała się dziać jakaś gówniana akcja uniemożliwiająca mi to, wprawiająca mnie w gorsze samopoczucie. Nie wiem, zazdrość, że chcę i mogę? Więc ludzkim postępowaniem i rozumowaniem postaram się to zniszczyć, by ktoś czuł się źle tak jak ja, bo komuś za dobrze się powodzi, kiedy samemu by się tak chciało? Gratuluję podejścia. Zwłaszcza, kiedy ktoś tak robi komuś bliskiemu. Ja oczekuję wtedy wsparcia, że ktoś się cieszy razem ze mną, co mnie motywuje, by i komuś pomóc osiągnąć cel, a nie wbitego noża w plecy i niwelowania mojego szczęścia, jego mać. I jeszcze to pokazanie, że nasze istnienie nic nie znaczyło, że to tacy ludzie mogą odetchnąć... Do tej pory przemawia przeze mnie gniew. I zawód. W szczególności zawód. Cóż. Są ludzie i taborety. Ale teraz poznałam osobę, która wypełniła lukę, nie muszę oczekiwać, nawet nie proszę i mam, to czego potrzebuję, dostając ode mnie to samo w zamian. ;)
Świat jeszcze nie raz mnie jeszcze zaskoczy.
Why so serious?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz