sobota, 18 czerwca 2016

114. W końcu Cię odnajdę

Choć wiem, że gdzieś tam jesteś, że w końcu Cię odnajdę, szukam Cię nieprzerwanie. Zaczynam Cię pragnąć, byś w końcu i do mnie zawitał.  

***

Druga w nocy. Drżenie rąk, niepokój, lęk, obawy. Bezsenność. Męczy mnie ostatnio jak nic innego, choć jest jeszcze jedna rzecz napawająca mnie lękiem. Coś czuję, że tak jak poprzedniej nocy, nie zauważę jak zbliża się godzina 4 nad ranem. Potrzebowałam czasu wyciszenia się, by ułożyć sobie pewne sprawy. Znowu coś odkładałam na potem, nie zwracając uwagi jakie mogą być tego konsekwencje. Przez ten czas, kiedy sobie wypoczywam, przypomniałam sobie co chciałam tworzyć. Przypomniałam sobie wiele rzeczy. I gdybym potrafiła, bym pewnie zdradziła się łzami z tym jak się z tym wszystkim czuję. Ale nie mówię tego co czuję. Bo nie potrafię sama przed sobą zadać pytania tak, bym odpowiedziała tak, by powiedzieć sobie wszystko. I nie potrafię płakać. To bardzo rzadki u mnie widok. I gdybym potrafiła sobie ulżyć w ten sposób, pewnie byłoby mi lepiej i pewnie łatwiej byłoby mi zasnąć. Ale tak nie jest. Pewnie rano znowu wszystko odejdzie w cień, a wszystkie obawy były niepotrzebne. Jednak nie chcę by ten cień nachodził mnie już ani za dnia ani w nocy, jak ma w zwyczaju.
Pozwól mi, a nie pożałujesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz