środa, 13 kwietnia 2016

93. Odpowiedzialni

Jesteśmy odpowiedzialni za czyny. Jesteśmy odpowiedzialni za to, co czynimy. Nie da się tego wymazać. Jeśli zrobimy coś, czego poniesiemy skutki potem, zadaj sobie pytanie czy warto. Czy faktycznie jesteśmy w stanie powiedzieć sobie, że teraz po wszystkim jesteśmy inni, skoro nie wprowadzamy tego w życie, a dalej robimy to, czego tak żałujemy. Hellyeah, witamy w świecie rzeczywistym, pełnym hipokryzji. Dlaczego uważam ze słowo bez czynu jest puste i tak samo czyn jest niczym bez słowa? Jedno od drugiego nie jest ważniejsze. Mogę mieć coś na piśmie, ale co mi po tym, skoro nie widzę, iż to prawda? Ludzie kłamią dla swoich korzyści, bo przecież tak lepiej. Na portalu co chwila widzisz jak udostępniają i popierają słowami, jak bardzo wolą prawdę od kłamstwa, by tego samego dnia mieć żal do kogoś o szczerość i sami brną w to gówno. Spytam czy warto w taki sposób żyć? Odpowiedź wiem jak brzmi, ale kto teraz to wprowadzi w swój byt? Ktoś chce naprawić swoje czyny, damy szansę, słabe światło, staramy się na ile możemy znowu spojrzeć w te same oczy i widzieć tą samą osobę. Zrozumiałe, że chce więcej od nas, że nie poczuje zadanego bólu, a tylko swoje czyny. Nie odczuje tego, co nas tak boli. Ale nie zrozumiem spróbowania naprawienia błędów, robienia cały czas tak samo jak się coś odebrało. Jak ufać? To pytanie zaczyna być coraz bardziej retoryczne. Siedząc na łóżku spoglądam na ulicę. Pustą. Zapomniałam, aby nie wierzyć w dobro tego świata. I tak wiem, co nastąpi na dniach. Nie muszę być czarownicą, by to wiedzieć, czyste doświadczenie.
Jest tyle sposobów by próbować czynić świat lepszym. Szkoda, że większość ludzi jednak nie ma zamiaru praktykować tego.
Nie chcę nigdy więcej takich sytuacji skłaniających mnie do takiej czy podobnej refleksji.
Chciałam dobrze i nawet było można sprawić, że na nowo te drzwi były uchylone. Cóż. Czasami bycie dobrym ma swoje wady. Wieczna wiara w dobro ludzi...
A tak to napiszę, że mnie pogoda nie lubi i mi pokrzyżowała dzisiejsze plany. Meh. Ale w końcu ogarnę może to co czeka. Z siostrą się śmiejemy, że w mieście trzyma mnie tu tylko moja ulubiona pizzeria, gdzie uwielbiam iść zjeść bekonową i wypić gorącą czekoladę. Gdyby hajsy pozwoliły, bym chodziła codziennie tam zjeść. :v
I czuję się dobrze. Odkryłam w sobie coś, dzięki czemu czuję się przedstawicielką płci pięknej. Zajebiaszcze uczucie ;) pewnie ludki nie mają pojęcia o czym mówię, ale to może kiedyś poruszę kwestie.
Uwielbiam jak się jest bezpośrednim i nie każe ktoś się drugiej osobie domyślać. Sama praktykuje i nie mam pokręconych sytuacji, jednak niestety tylko mówię, że takie nie są, kiedy nie robię ich takowych.
Wiele rzeczy lubię, jeśli chodzi o charakter. A przede wszystkim mieć odwagę by być sobą i nie robić z siebie klona szarej masy ludzi.
Bloga póki co zostawiam. Trzyma go tu jakaś nadzieja, choć wiem na co, to jedno słowo to za mało by ją nazwać konkretniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz