poniedziałek, 11 kwietnia 2016

92. Nie mam pomysłu (siły też)

I znów tu siedzisz i znów rozmyślasz. Analizujesz. Myślałaś, że juz nic się nie wydarzy, będziesz żyć po prostu, wegetować. Nic bardziej mylnego...
Po Pyrkonie. Dowiedziałam się niektórych fajnych rzeczy, spędziłam miło czas. Czuję każdy odcisk. I znowu zostałam utwierdzona co do swoich przekonań. Udało mi się dorwać to co chciałam, ale żałuję, że jestem biedniejsza od studenta. Tyle planszówek. .-.
Czas to w końcu zmienić...  A o chorobie nie chcę mi się ciągle pisać, choć o tym miało głównie być, bo nie czuję się z tym dobrze. Wiem, że odkrywanie czegoś nieznanego i poznawanie tego jest czymś fajnym, dostaje ciągle pytania odnośnie choroby. Ale jestem tym zmęczona. Jestem jak każdy inny, jeśli widać, że coś jest nie tak, odpowiadam na pytające spojrzenie, bądź na słowa. Albo jak jest źle, tutaj opisuje. Ale jest dobrze. Stan ciągle ten sam póki co, ale przejdzie i póki nie powiem, że choruję, to nikt się o tym nie dowie. :v
Szukam sensu prowadzenia i tak tej strony. Fajnie, że ją odświeżyłam i tu zaglądam i nie daję jej przez to umrzeć, ale straciłam tą główną wenę. Albo to ja wysycham, albo już nie wiem. Nie mam pomysłu, o czym chcę pisać, nic nie może mnie nakierować. Zobaczymy z czasem co wyjdzie. Póki co, lecę ogarniać włosy nad którymi przestalam panować. :v

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz