środa, 2 września 2015

60. Mur

  Czasami zaskakuje mnie to, jak emocje mogą nami miotać. Jeszcze wczoraj, pomimo tylu miłych, wspaniałych i wesołych chwil, coś we mnie było, co nie dawało spokoju. Coś jakby rzuciło na mnie lasso i ciągnęło mnie w swoją stronę, sprawiając tym, że psychicznie czułam się źle. Miałam ochotę się poddać z tyloma rzeczami, nawet z tym momencie dla mnie najważniejszą. Teraz w tym momencie jest mi od tego strasznie daleko. Jeszcze wczoraj myślałam, że dotarło do mnie, w jakim błędzie byłam, na co ja liczyłam myśląc, że pewnie rzeczy są mi dane. Zastanawiałam się, w czym tkwi problem, że zawsze to zatacza koło. Wszystko, co mi mówiło, że tak nie jest było iluzją, plugawym kłamstwem, w które ja tak głęboko wierzyłam, że i ja mogę. Bałam się tak panicznie ujrzeć urzeczywistnienie się mojego koszmaru, który potrafił mnie nawiedzać nie tylko w snach. A gdyby to się stało, rozwaliłoby to mój mur, który tak budowałam i na nowo zbierała cząstki siebie, które nawet nie wiedziałabym czy mam na to siły. I czy chcę to robić, aby na nowo nie doznać utracenia wszystkiego
  Myliłam się, tak bardzo się myliłam... może nadal w tym wszystkim tkwi jakiś problem, ale to co napisałam powyżej, poszło gdzieś wszystko na bok, bo dzisiaj coś otworzyło mi oczy. I musiałam przede wszystkim sama do tego dojść, zrozumieć. 
  Nie od dziś jestem obserwatorem i zauważam pewne rzeczy. Kiedyś interesowałam się psychologią, właściwie nadal, chociaż już nie z takim zapałem i też pozwala mi to zobaczyć pewnie rzeczy. I to co ja zobaczyłam, wzbudziło we mnie taką złość, że miałam ochotę wszystkim miotać i wypowiedzieć zdecydowanie tego, czego nie powinnam. Ale potrafię panować nad swoimi emocjami. Przede wszystkim, narazie są to tylko moje spostrzeżenia i póki nie znajdę potwierdzenia tego, mogę tylko dalej snuć. Na dzień dzisiejszy jestem o wiele spokojniejsza niż wczoraj. Między mną wczorajszą a dzisiejszą jest wielka przepaść. Tak samo jak między mną kiedyś, a teraźniejszą. Jedynie co mnie łączy z moją starą osobą, to jedynie, że przeważnie w większym gronie potrafię się ani słowem nie odezwać. Na osobności, bądź malutkim gronie, to potrafię ja najwięcej nawijać. A jeśli każdego bardzo dobrze znam z osobna, zamieniłam więcej słów, w większym gronie jest rozmowa o czymś, o czym mogę nawijać i powiedzieć coś od siebie, niż tylko słuchać, to zmienia już całkowicie postać rzeczy. Od każdej bliskiej osoby jeszcze nigdy nie słyszałam, abym była cicha, skryta... w większym gronie to co innego, ale uważam, że to nie jest moja jakaś cecha, a raczej problem, przez który borykam się przez przeszłość. Byłam kiedyś bardzo głośnym dzieckiem. Muszę przede wszystkim coś z tym zrobić i zwrócić się o pomoc, aby mi ludzie z tym pomogli, a także pomogli odzyskać moją pewność siebie, którą utraciłam dawno temu. Nienawidzę za to, zakładania z góry, oceniania po okładce, stwierdzać czegoś bez podstaw. I dziwi mnie to, że niektórzy ludzie nadal tak robią. Przeraża wręcz. Ja poznałam tylu wspaniałych ludzi, ale gdybym tak stwierdzała jak powyżej, to pewnie dzisiaj byliby mi obcy. 
  Muszę zastanowić się nad wieloma sprawami, przemyśleć niejedną kwestię i mam nadzieję tylko, że mnie to nie zgubi. Meh... nie zawsze wszystko jest takie jak sobie ubzduramy, a ja cały czas na tym się łapię. To wydaje się bardzo niesprawiedliwe, że choć się staramy - i tak nic nie mamy, a inni nawet palcem nie kiwną, a mają wszystko, tak jak sobie to ułożyli. Ja właściwie wiele nie chcę, wiem jakie mam cele, co chcę robić, co lubię robić. Chciałabym bardzo, aby i inni wiedzieli jaka jestem naprawdę, a nie kryjąca się za tym cholernym murem, którego nie umiem rozwalić. Kolejny cel? Nie. To jest cel, który w pojedynkę staje się powoli dla mnie nie do osiągnięcia. Czy wiem co mam robić? Owszem. Ale czy to robię? Chęci to jednak nie wszystko. 
  I wróciłam do swojej normalności. Na szczęście przed jazdami. Znowu ubzdurał mi się kolejny cosplay i widzę zastosowanie swojej ulubionej gotyckiej sukienki niż tylko jakaś sesja. To właściwie mam w planach dwa nowe projekty, a co tam, że w ogóle nie skończyłam pierwszego, a drugi jest tylko narazie paroma screenshotami i szkicami. Jutro dowiem się też bardzo ważnej rzeczy i będę wiedziała co mam robić dalej. 
  A teraz sięgnę po książkę, mojego ulubionego tymbarka, włączę coś do słuchania, a w między czasie przerzucę swoje przemyślenia na notes, kiedy od tak znienacka mnie jakieś napadnie. :v 


Zamiast stwierdzać coś faktami bez podstaw, sam zrób własne dochodzenie czy masz rację, potem dalej stwierdzaj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz