poniedziałek, 7 września 2015

62. Jesienny powiew

 Stawiam powoli, niepewne kroki. Jestem zmęczona, ale idę dalej, póki słońce nie zniknie się za horyzontem. Czy odnalazłam to, czego szukam? Nadal nie. A doszło do całej listy jeszcze więcej. Zastanawia mnie dlaczego nie tyle co ja zbudowałam ten mur wobec wszystkich, ale dlaczego... inni zbudowali go wobec mnie? Między tymi murami jest różnica, że ja swój postawiłam niechcący i chcę go zniszczyć i szukam pomocy, aby znaleźć na to siły, a ten drugi mur, innych jest postawiony z powodu mi nieznanego, a jak już to przykrego, bo po głowie chodzą mi różne pomysły. Choć jest we mnie determinacja, nie wiem jak ruszyć. Blokuje mnie to. Bo nawet jeśli usunę sama swój mur, widzę ten drugi i nie zniszczę go. To przez to jakie wrażenie daję swoim częstym milczeniem, czy czym? Pytania, pytania, pytania.... 
  Też po raz kolejny udałam się wędrówką we wspomnienia. I różnica między tym co było kiedyś a co jest teraz jest bardzo wyraźnie zarysowana. Szczerze, trochę to boli, że taki kierunek nabrały sprawy. Że coś co w zasadzie nie było daleko, teraz jest i widzę w tych samych oczach nie ciepło, a nieznany chłód, obojętność. I czego to jest wina? Oczy bardzo dużo mówią, stąd lubię w nie patrzeć. Ale za cholerę nie lubię odnajdywać w nich to co potrafi zranić, zrobić przykrość. Meh...
 I przyszedł okres, kiedy nadszedł czas na opatulanie się w ciepłe swetry, parzenie sobie herbat na wietrzne wieczory. W tym roku wyjątkowo szybko nadeszła ta pora. Oby nie odebrała nikomu optymizmu.  Ja cóż, mogę już chyba powiedzieć, że od mojego marzenia jestem oddalona o rok, ale to nie oznacza, że w tym roku nic nie zrobię, bo mam kolejny plan i będę bardzo ciężko pracować, aby w następnym roku nie zobaczyć rozczarowującego wyniku. Mogłam wymyślić cokolwiek, iść w każdym innym, łatwiejszym kierunku, ale wiem, że po każdym innym nie będę mogła robić tego co chcę przez paręnaście lat. Za późno się obudziłam, bym była sama zaskoczona tym, że fartem mi się udało. I narazie porzucam tworzenie mojego pierwszego projektu cosplay. Nie stać mnie na piankę w chwili obecnej, na Tetcon nie zdążę, także mam sporo czasu na inny konwent. Za to w tym tygodniu mam nadzieję zacząć bawić się nad kosturem, szkice są, lista zakupów także. ^^
I zacznę tworzyć potiony jak chciałam. Chciałabym tworzyć też gemy, ale to też dość kosztowna jak dla mnie zabawa, więc poczekam. Gdyby moje dłonie za mocno nie ogrzewały modeliny, bym też robiła mnóstwo ładnych z niej rzeczy, ale akurat to nie dla mnie. Właśnie, dobra strona tego, że są chłodne dni, które lubię - moje dłonie będą w miarę normalne, chociaż za dnia z nimi nigdy nie jest aż tak źle. 
I po raz kolejny tęsknię za Grunwaldem. Tamta rzeczywistość była inna. W tym sensie inna, że to co wyżej napisałam, ten jeden mur nie istniał. Ten jeden... 






Nie niszcz pustym słowem tego, co może Cię uskrzydlić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz