piątek, 21 grudnia 2018

201.

Czasami zapominam jak to już jest.

***

Siedzę w tym ciemnym, małym pokoju. Liczyłam, że w końcu stąd wyjdę, myślałam, że czas najwyższy. Dawali mi spore szansę, że w końcu czas leczenia minął. Sama zaczęłam w to wierzyć. A potem nie wiem co się stało. Obawiam się, że znowu spędzę tu mnóstwo czasu. Kiedyś lubiłam Pustkę, teraz jednak znów jest mi obca. Teraz obserwuję co się dzieje zza okna. Padający śnieg. Jeden z moich ulubionych widoków. Kiedyś ktoś mi powiedział, że to dobry znak. Uwielbiam śnieg i sama tak myślałam. Meh.
Ostatnimi czasy trochę mi ciężko, jednak zagryzam wargę i walczę dalej. Nie poddaję się tak szybko. W tym wszystkim najgorsze są myśli, ale te małe demony nie chcą mnie opuścić. Wykorzystują każdą chwilę, kiedy nie jestem zajęta. Ból zniosę, ten jest lżejszy, bo trzyma mnie jedna rzecz, która jest dla mnie teraz bardzo ważna. I mam nadzieję, że była szczera, tylko to się liczy. W dalszym ciągu jednak nie przerywam schodzenia z dawki. Teraz to obecnie trochę stąpanie po cienkim lodzie. Może teraz jeszcze nie odczuwam żadnych, ale może to być kwestia tygodnia bądź dwóch. Dam radę. Choć są upierdliwe to miałam z nimi tyle razy do czynienia, że ich się jakoś szczególnie nie obawiam.
Najgorsze w tym wszystkim jest, że towarzyszy mi znienawidzone uczucie - bezsilność. Jestem osobą, która nie odpuszcza i w każdej sytuacji staram się szukać dobrego wyjścia, z każdą inną emocją mogę sobie poradzić. Ale z tą? Mogę tylko siedzieć i czekać aż przejdzie. Oczekiwać. Nic więcej. 
Jeszcze dwa dni i w końcu witaj Starogardzie! 


Chcę się w końcu obudzić.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz