niedziela, 25 września 2016

136. Kolorowe lasy

Chwytam się Ciebie licząc, że tym razem nie będziesz złudzeniem.

***

Wychylam się trochę ze swojej skorupy. W końcu oczekiwana pora roku. Kolorowe lasy, liście gdzie popadnie, spacerki nocą, mgła (szczególnie wieczorem), ciepłe coś do picia, kocyk i nikt nie zarzuca mi, że tylko w domu siedzę, bo tak, bo tak chcę. Jednak zima najbardziej w moim serduszku. Nadal trwa okres, gdzie do szczęścia wymieniam się ledwo dwoma słowami z człowiekiem. Czasami mija, czasami nie. Dzięki temu widzę więcej. I powiem, że bym się nie spodziewała, ale trudno zatrzymać coś, co już trwa. Ja nie jestem już tylko dla innych. I nie od dzisiaj, nie od paru dni, a leci prawie rok, kiedy w końcu z tym skończyłam. I tak serio, a nie kończyło się tylko na gadaniu. Jednak nie oznacza to, że kogoś mam gdzieś, jednak smutno mi powiedzieć, że tak ludzie uważają, bo przestałam biegać i ganiać za nimi. Widzę przez to również więcej, niż wcześniej. Zwłaszcza teraz. Też nie mogę patrzeć na to co się dzieje w moim pięknym, cebulowatym kraju. I czytam coraz to głupsze argumenty o tym, o czym tak głośno. Nie skomentuję, bo brak słów. Za dużo by pisać o tym jak jestem tym oburzona.
A tak poza tym delektuję się tą chłodniejszą porą, bo wróciłam do zdrowia. Nie do końca, ale jednak. Trochę osłabiona jestem i odmawiam wielu rzeczy bojąc się, że nie będę mogła mówić czy widzieć. W końcu też będą tańce na bractwowych spotkaniach. Też cieszy mnie jedna rzecz, bo dzięki niej odsunęłam pewne rozważania i plany. Takie światełko w tunelu.
Coraz bardziej udaje mi się wprowadzić w życie pewne zmiany. Czuję się z nimi lepiej, taki powolny krok do planowanego efektu. 
Jutro może uda mi się przybić piątkę z takim jednym mieszkającym w Japonii. ;)






 Tak jak pozwoliłeś siebie zapamiętać, takim w pamięci pozostaniesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz