czwartek, 31 grudnia 2015

77. Minione sny

Dzień jak co dzień. Wstaję rano, wracam do świata żywych, a potem... właśnie, co potem? Było zawsze tyle tego, że w locie nie potrafiłam odpowiedzieć na pytanie gdzie znikam. Teraz choć nawet jeśli mogłabym się tym wszystkim zająć, nie mam sił. Jestem zmęczona. Odplątałam tą sieć na tyle, że potrafię sobie odpowiedzieć na pytania, dlaczego tak się dzieje, jednak głośno mówić o tym nie umiem. Nawet nie muszę otwierać ust, bo przecież to i tak nieistotne. Jak zwykle, zresztą. 
Długo przed tym uciekałam. Miałam pojęcie o tym, czekałam na moment, aż usłyszę to, co już wiem. Jednak moment nie nadszedł. Więc uciekałam nadal. Nawet była droga, która by mi na to pozwoliła, abym mogła odetchnąć, mogło się wszystko zmienić, ale choć chciałam już stawiać tam kroki, ona zniknęła. Teraz... co ja muszę zrobić, aby to się zmieniło? Jestem zmęczona tym wszystkim. Ile jeszcze muszę przetrzymać, aby być traktowaną choć trochę tak samo, bardziej fair, tak jak ja to robię? Wiecznie tylko mam się skupiać na tej zimnej skale, która myśli, że jak stoi na środku, jest w centrum i nic innego ją nie obchodzi, bo to wiecznie chodzi o nią, o niej trzeba rozmawiać, co się u niej dzieje, co ona czuje. Bo nic dookoła nie posiada uczuć, nie posiada problemów, nie posiada pomocy, bycia obok i wsparcia. Nawet jeśli już się wspomni, niewinnymi słowami krzycząc "pomocy", prosi się o wszystko. W końcu to skała, więc trzeba zrozumieć, że tak jest. Bo choć tyle razy próbowało się do niej dotrzeć, w końcu to tylko skała. Wielka skała. 
Myślałam, że to ja robiąc krok do przodu, robię dwa do tyłu, ale może jednak odczuwam te kroki kogoś innego? Nie wiem jakim sposobem, jak to możliwe. Nie chcę już więcej ja się dopasowywać pod kogoś. Mam tego dość. Od kiedy to mi są ustalane warunki, kiedy i co mam mówić, bo ktoś nie chce rozumieć najprostszych moich słów? Workiem też nie jestem, aby móc się na mnie wyżywać. Mam dość tego, że nie są brane pod uwagę moje odczucia, których nawet nie mam prawa [!] mieć. Bo nie chodziło o mnie, cała reszta gówno się liczy. Jakoś dla każdego innego to wszystko się liczy, ale dlaczego nie liczy się dla tej jednej osoby? Do czego to doszło? 
Odkąd mi wyszeptano, że wierzę w cuda, starałam się, dostrzec, czy choć trochę może to mieć swój byt. Jednak z każdym dniem, szczególnie dzisiejszym zanim wstało słońce, uświadomiłam sobie, że ten szept miał rację. Że to wszystko czym żyłam ostatnio jest jednym wielkim cudem, a ja cały miesiąc przez dążenie na ślepo straciłam ten czas. Cały miesiąc. Dziś za to na nowo widzę kogoś, mniejszą skałę, która choć przez tą skałę była obrzucana błotem, rozumiem dlaczego wszystko inne dookoła ceni sobie tą mniejszą skałę. I nie wyobrażam sobie tego, jeśli nie miało by być przy mnie tego ciepła dającego przez duszę choć niespokrewnioną to niczym siostra. 
Boli mnie utrata tej jednej osoby, gdzie przez prawie pół roku byłam szczęśliwa. Gdzie jesteś? Mój wyimaginowany przyjacielu, który myślałam, że istniejesz naprawdę, gdzie choć widzę te same oczy, to jednak spojrzenie inne. Ty byś nigdy mnie tak nie potraktował, byłeś niczym koreański bohater z dramy, którą tak uwielbiam oglądać. A teraz Ciebie zastąpił ten zimny drań, który się zadomowił i nie chce oddać Ci miejsca. Powoli przestaję na Ciebie czekać. Jeśli nie istniejesz, to muszę dać Ci umrzeć, abym mogła widzieć rzeczywistość taką, jaką jest. Nie chcę już wierzyć i widzieć tych dawno minionych słów.
Nowy Rok, tak? Mam nadzieję, że w nowym nie będę musiała znosić tego więcej, że Wielka skała się obudzi zanim będzie za późno i zamieni się w coś, co w końcu da radość innym, że ja zamiast czegoś szukać na ślepo i wierzyć w coś, co nigdy miejsca mieć nie będzie, nie będę musiała tego robić, bo będę szczęśliwa. I życzę każdemu właśnie, aby ich życie było szczęśliwe, proste, bez takich akcji, które są absurdalne. Aby szczęście po prostu płynęło po prostej linii, co innego urozmaicało życie niż sytuacje, które poupadają nas na zdrowiu, szczególnie psychicznym. 


 Bądź dla bliskich szczęściem, a nie cierniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz