niedziela, 6 grudnia 2015

74. Zwykle

Zwykle nie wiem jak zacząć i teraz również mam ten problem. Zwykle wiem co się wokół mnie dzieje, jednak nie tym razem. Zwykle potrafię panować nad swoim własnym bałaganem, ale nawet nie wiem, kiedy mnie to przerosło. Zwykle jestem silna, lecz teraz bez pomocy uginają mi się kolana z bezsilności. 
Nienawidzę uczucia ugaszonej nadziei, oglądania tych wyschniętych źródeł szczęścia, znikającego lasu. Znów pustka? Może. Choć nie wyobrażam sobie abym już tylko miała widzieć ciemność, przeraża mnie to, co teraz widzę. Nie chcę na to patrzeć i czuć jak emocje szaleją. Niekonieczne te pozytywne. Cóż można rzec, w tym wszystkim nie istniałam. Chciałabym powrócić do stanu sprzed tylu wydarzeń, być tą osobą, która jeszcze nie tak dawno pisała pierwsze posty. Jeśli o tym tak myślę - dużo się wydarzyło. Żeby wytrwać to, muszę w tym wszystkim znaleźć neutralność, obojętność. Taaak...
Jednak w tym całym nieładzie, jest coś, czego nie umiem nazwać, ale za to daje mi ciepło, którego mi brakuje. Zauważam to, że mogę być sobą i nie jestem sama, wiele i to naprawdę wiele ludzi jest wokół mnie. Dziękuję! 


A tak to cóż. Muszę odpocząć, bym swą wędrówkę dalej rozpoczęła, aby szukać tego, co nada mi sens.  






 "Forgetting all the hurt inside you learned to hide so well
Pretending someone else can come and save me from myself"


Najważniejsze to znaleźć w sobie siłę mogącą przeciwstawić się wszystkim przeciwnościom losu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz