wtorek, 1 maja 2018

187.

Zresztą poza Tobą nie pragnę niczego. Jestem egoistką.

***

Więc mamy już maj. Od strony zdrowia - ciężko. Po wyprawie na pomorze objawy w jakimś stopniu nadal trzymają, z lekami nie odczuwam tak mocno, ale przed ich wzięciem, przed spaniem i jak wstanę, już gorzej. Najbardziej obrywa lewa ręka, bo są momenty, kiedy boję się coś w niej trzymać. Tak jakbym robiła nią coś wyczynowego i pozbawiła jakichkolwiek sił. W prawej też odczuwam niemoc, ale nie jest tak z nią źle. Standardowo mowa, zwłaszcza jak za dużo gadam, robię się senna. Mogłabym wejść na większą dawkę, nawet bym musiała, tyle, że nie chcę mi się dzielić tej tabletki. Poczekam jeszcze trochę jak się nic nie zmieni albo pogorszy to nie mam wyjścia. Niemniej jednak zdrowie mnie nie ogranicza. Nie chcę takiego stanu rzeczy, jestem tylko mniej sprawna fizycznie. Czasami muszę znać swoje możliwości, to wszystko.
 A od strony z życia - różnie. Chciałabym pojawić się na pyrkonie, nie wiem jednak czy jadę na całe 3 dni, czy też na jeden. Nie wiem czy w tym roku dam radę pojawić się na Grunwaldzie. Właściwie wiele rzeczy stoi pod znakiem zapytania, w czerwcu najwcześniej będę cokolwiek wiedziała jak się ma sytuacja. Teraz muszę jakoś dać radę. Na majówkę się jakoś specjalnie nie nastawiam, bo ja wolnego nie mam tak właściwie. Nie rozumiem w ogóle pojęcia, że na majówkę powinno brać się urlop, gdzieś wyjeżdżać, jakoś planować ją niesamowicie. Każdy inny tydzień przecież może być jakoś super spędzony, zaplanowany, skąd to pojęcie, że skoro to majówka, to jakiś przymus jest planowania tego? Oczywiście super, jeśli ktoś ma plany i tak wypada, że to świetny czas na planowanie akurat w tym czasie. To różni się od podejścia "przecież to majówka, MUSI być jakiś wyjazd i cośtamjeszcze!". Miałam ostatnio więcej wolnego, wypoczęłam sobie, mam nadzieję, że dzięki temu objawy bardziej puszczą, chciałam w tym czasie pojechać na pomorze, ale jednak zostałam w Łodzi. Spędziłam czas najlepiej jak mogłam na dany czas. Mam ostatnio straszny ludziowstręt i właściwie do nikogo się nie odzywam, męczy do tej pory mnie jakiś kontakt. Puściło trochę, ale to jeszcze nie to co bym chciała. Nie mam ochoty też zbytnio na jakieś super spędzanie czasu. Jedyne to bym poszła sobie na jakiś spacerek po lesie czy chociażby parku, strasznie mi tego brakuje ostatnio. A tak to spędzam czas przy Strongholdzie, dużo kampanii już nie zostało. I jestem zawiedziona trochę Dungeonem Siege na platformie Steam. Z tego co wyczytałam, nie mają jakiegoś patcha, plików czy czegoś przez co po pokonaniu głównego bossa w grze nie dostaję informacji o tym jak ocaliłam świat, po napisach nie wrzuca mnie do gry z informacją, że mogę teraz grać na poziomie trudnym i dać swoją postać na multiplayera, gdzie miałam plany odblokować easter egga w postaci poziomu 0. Wszystko szlak trafiło, bo po 15 sekundach wyrzuca mnie do menu głównego i... tyle. Czuję się z tym źle. Kombinowałam jeszcze zadziałać coś w plikach, ale nic to nie dało. Dodatku również nie mają. :< I chętnie bym przeszła grę jeszcze raz pomijając steama, tyle, że nie chcę kolejne 30godzin spędzać na tym co robiłam przez ostatnie dni. A nie wiem czy odnajdę save ze steama by przerzucić na grę bez tej platformy... Zaczynam żałować zakupu akurat tej giercy na steama, szkoda, że extra klasyka nie ma już jej w swojej ofercie. .-. Mam jeszcze DS2 i mam nadzieję, że jak zacznę tam przygodę, to nie będę miała takiej powtórki.
Trochę urosła mi kolejka tytułów, w które chcę pograć, póki co relaksuję się w swoich ulubionych klimatach. Jeśli się uda, to w maju jeśli pojadę na pomorze to wezmę ze sobą łuk. Uczę się też na nowo w machanie poi (mogę to robić w mieszkaniu :D), tyle, że czasami chęci są, czasami nie i częściej jest to drugie. W końcu załapie o co chodzi i może blokada mi przejdzie. Choć budzę się z tego zimowego snu powoli (pogoda daje mi mocno odczuć, że zimy dawno już nie ma), to w innych aspektach krąży wiosna. Czuję jej powiew, jej delikatność i chęci, których często mi brakuje. I choć mój optymizm jak zwykle przedstawia mi te dobre scenariusze, to nadal się obawiam. Tak bardzo nie chcę powtórki, tak bardzo chcę spróbować jeszcze raz i by tym razem się powiodło. Boję się robić kroki, ale jeśli już jakiś zrobię to jestem z siebie zadowolona. Chciałabym by trafić na tą jedną, szczególną ścieżkę i by ktoś mnie z niej nie zepchnął. 
Pora już chyba na sen, skoro ptaszki za oknem mi śpiewają. 


(chcę chyba na biesiadę przy ognisku .-.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz