piątek, 16 lutego 2018

181.

Kiedyś to nastąpi.

***

 Zgubiłam się. Myślałam, że do tej pory poruszam się po bezpiecznej drodze. Chwila nieuwagi i tylko poczułam jak grunt pod nogami leci w dół razem ze mną. Nie wiem co się stało, dlaczego i jak z tego wybrnąć. Choć jestem świadoma tego, że gdzieś to światełko we mnie zniknęło, nie wiem jak sprawić by zaświeciło na nowo, odżyło. Jest mi cholernie ciężko samej, zwłaszcza, że tym razem moja natura prosi o coś zupełnie odwrotnego niż zwykle. Po prostu taki czas. Więc, jak mam wrócić na swoją ścieżkę? Boję się coś stracić. Tak bardzo jest mi przykro, że toczy się to wszystko w tak nieciekawym kierunku. I pytania z każdym dniem narastają, krzyczą wręcz we mnie, ale odpowiedzi jakiejkolwiek brak. Mam tak poranione stopy, że coraz ciężej mi znieść ten ból, ale zaciskam zęby. Choć tak bardzo ciężko mi stawiać kroki, staram się tego nie okazywać i iść dalej. Tak bardzo bym chciała przeżegnać te chmury, by los choć raz stanął po mojej stronie i abym nie walczyła z przeciwnością po raz kolejny. Coraz trudniej mi z tym się zmierzyć. 
Cóż, trzymam się. Jakoś. Emocje w końcu puszczają, psychicznie jest zdecydowanie lepiej, funkcjonuję o godzinie drugiej w nocy, przeszedł dreszcz co prawda, ale miałam to gdzieś, musiałam uratować Thedas po raz kolejny. Gorzej by położyć się spać. Tak bardzo zwlekam z tym, by się położyć. W końcu zaopatrzyłam się w czujnik dymu i też niedługo mój sen powinien wrócić na właściwe tory. Co prawda nie ma szans by na dłuugi czas akcja się powtórzyła, ale przez emocje jestem w trybie "biegnij, uciekaj". Również cegiełkę dokłada mi mój własny kot. Mam strasznie mieszane uczucia odnośnie rzeczy paranormalnych. Miałam taką jedną akcję, która się do tego kwalifikowała i gdyby nie koniec, uznałabym to za tzw. zwykłą nocną zmorę. Do tej pory nie wiem co to było i jak to wytłumaczyć. Wracając do tematu, mój kot śledzi cały czas jakiś ruch po pokoju, a ja przez tą całą akcję mam schizę i nie wiem czy on coś widzi czy po prostu rozgląda się po mieszkaniu w taki oto specyficzny sposób. Drugi nic takiego nie robi. Podobno koty wyczuwają i widzą, więc jeśli jednak są spokojne to i ja jestem, jednak za każdym razem jak ten jeden siedzi i podąża wzrokiem za czymś, to mam ciarki. Sprawdzałam, nie mam ani jednej muchy w mieszkaniu.
Nadal borykam się z problemem odnośnie temperatury w mieszkaniu. Wczoraj było znośnie, dzisiaj nawet chodziłam na krótkim rękawku, choć czułam chłód, jednak nadal od podłogi wieje mi chłodem. Chciałam choć jeden dzień odpocząć od tego ale no, nie udało się. Więc wegetuję sobie. Liczę, że w ten weekend w końcu poczuję się lepiej. Bardzo bym również chciała aby jeden supeł się w końcu rozwiązał. Źle mi z tym, że w ogóle się pojawił i nie mam pojęcia skąd i dlaczego. Cóż. Może dzisiaj spróbuję zasnąć po drugiej w nocy? Ostatnio szłam spać przed i nie udało się. Może tym razem będzie inaczej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz