piątek, 2 marca 2018

182.

Nie ma tylko jednej drogi.

***


 Kolejna noc. Na zewnątrz -15C, odczuwalna -20, zimne powietrze zabiera możliwość oddychania. W mieszkaniu mam dość znośną temperaturę, choć dzisiaj wystarczy, że się poruszę to na nowo zbieram ciepło. Pocieszam się tym, że cieplej ma być za tydzień. Uwielbiam mrozy i jak jest zimno, ale bez przesady. Jestem pełna podziwu, że organizm tak dzielnie walczy i pomimo temperatury nie jestem przeziębiona.
 W końcu wszelakie emocje odeszły, jestem spokojniejsza i na nowo gdzieś jest myśl, że jakby to było dobrze wrócić pod kołdrę do mieszkania. Nie panikuję, nie stresuję się, wracam z pozytywną myślą. Czuć tylko na korytarzu na schodach, na drugim piętrze zapach po wydarzeniu, które miało miejsce miesiąc temu. Trochę to przykre, że tyle czasu minęło, a w tym jednym miejscu nie chce zapaszek puścić. Nie kojarzy mi się dobrze i no, nie da o sobie zapomnieć. Cóż. Marzec mi się dobrze zapowiada, mam troszkę planów jak i czas najwyższy zainteresować się tym co będzie w kwietniu. W dodatku przypomniałam sobie o Pyrkonie, na który planuję się wybrać i tak się zastanawiam czy nie szykować sobie stroju. Chciałabym coś konkretnego, ale wątpię, że się wyrobię, więc chyba pójdę na łatwiznę i zrobię z siebie elfa, ewentualnie elfa maga z świata Thedas. Większość rzeczy mam potrzebnych, a ja w końcu skończę robić kostur. Choć to złe określenie - zacznę robić na nowo, od początku. Plan pierwotny jaki miałam niestety poszedł w odstawkę, bo nie umiem wykonać go tak, jak miałam w wizji, a jakoś średnio podchodzą mi półśrodki. Ale chcę wznowić pracę, teraz sobie zimuję, bo temperatura sprawia, że nie robię nic, tylko siedzę pod kołdrą i gram. :v
Ostatnio mocno siedzę w tym świecie, na tyle, że język elfów w świecie Dragon Age nie jest mi obcy i nawet poniekąd orientuję się w ich kalendarzu. Smutno mi z tym, że jeszcze za następną odsłoną poczekam sobie dobre 2 lata. Przez ten czas mogę wielokrotnie zagrać w każdą część, która wyszła do tej pory, w Inkwizycję właśnie grywam drugi raz, z innymi wyborami. Czeka mnie i tak trzecie podejście do gry i pewnie i tak na tym się nie skończy. :3 Też jak zakupię sobie szkicownik, chcę się bawić w fanarty, w tym celu przypominam sobie trochę anatomii i ćwiczę troszkę rysunek. W planach chcę też ruszyć inne tytuły, np. Baldur's Gate, Diablo sobie odświeżyć czy inne dobre RPGi. Marzy mi się sesja RPG w świecie Dragon Age, ale nie wiem czy znajdę chętnych i obeznanych ludków w świecie. Meh.
Ze strony miastenicznej nic nowego, nie pilnuję się z zapasem leków i muszę jak najszybciej załatwiać receptę, objawy mi nie dokuczają i to w sumie tyle. Powieka też nie opada, normalnie mówię, nawet po dłuższym czasie jestem wyraźna.
Zastanawiam się też czy warto uparcie mieć nadzieję, że coś się zmieni, że w końcu mi się uda. Warto może jednak rozejrzeć się nieco, gdzie indziej próbować, jeśli nie chcę całkowicie rezygnować. Nie jestem pewna jednak i przekonana, komfortowo czułam się trzymając się tej pierwszej rzeczy. Na cóż moje zapewnienia i świadomość tego jak jest i może być, skoro to i tak na nic? Czuję się tylko przez to niewidzialna. I mi z tym źle. 
Mrozy przepadnijcie w końcu. .-. 

Wrzucam utworek, który mi prawie codziennie towarzyszy i słucham właściwie tylko w tej dłuższej, godzinnej wersji.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz