poniedziałek, 17 lipca 2017

167. Skrępowane dłonie

Mając skrępowane dłonie, również wiele zdziałam. 

***

Tak więc wróciłam z tygodniowego pobytu na grunwaldzkich polach. Wróciłam wypoczęta, mogłam przemyśleć wiele rzeczy, dowiedzieć się wiele rzeczy jak i pozwolić sobie na mały zawrót głowy. Brakowało mi w tym roku trochę na Grunwaldzie tego, co było dwa lata temu. Ale no, zobaczymy czy za rok uda mi się dotrzeć, biorąc pod uwagę to, że nie będzie mnie na pomorzu i może być to utrudnione. Mogę próbować zejść z dawki, zwłaszcza, że jeszcze mam urlop i jak będę osłabiona przez jakiś czas, to nie nasili to się przez objawy. Przyznam, że przez ostatni czas mestinon łykam raz dziennie i dopiero sobie przypomnę o tym przed spaniem. 
Zastanawiam się też czy dobrze zrobiłam. Niby lepiej wiedzieć, być świadomym i być szczerym, ale coś nie daje mi spokoju, a ja boję się najzwyczajniej w świecie coś z tym zrobić. .-. Również odkrywam siebie, jestem zaskoczona jak zmienił się pewien mój pogląd. I to nawet nie jeden. Meh.
Mam nadzieję, że będę miała jakąś alternatywę, jeśli nie wyjdą moje plany. Dobrze ponoć jest mieć coś takiego.  
Teraz muszę zdobyć się na niemarnowanie czasu i na przykład zająć się tym czym powinnam, jak i rozwijać swoje skille, bądź zdobywać nowe. Póki jeszcze nie jestem chodzącym zombie. 

 
(chociażby tego mi brakowało .-.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz