piątek, 19 lutego 2016

85. Odnalezione

Te same ścieżki. Te same okolice. Niby wszystko takie samo, ale może tylko się wydawać, że leci wszystko po staremu. Pomimo panującej ciemności, nie jest wcale tak źle. Są rzeczy wywołujące mój szczery śmiech, dziecięcą fascynację światem.
Długo również dryfowałam i starałam się odnaleźć ten obraz mnie, jaki został stworzony. Nic jednak nie znalazłam, tak samo jak innych rzeczy, które nie istnieją. To nie moje urojenia.
Jeszcze nie tak dawno sądziłam, że nie potrafię już żyć szczęściem, uśmiechać się od tak. Ale pomyliłam się. Znalazłam odpowiedzi również na swoje pytania. I piszę to z wielkim uśmiechem. ^^
Po co te wszystkie smutki? Kopanie dołków? Po co to? Nie warto przecież.Łatwiej jest swoją winę zrzucić usilnie na innych, ponoć. Co z tego, skoro wtedy dookoła siebie nie ma się niczego? No właśnie, więc po cholerę takie coś. Przeczytałam również słowa, których na pewno tak szybko nie zapomnę. "Osoba silna to taka, która rozumie. Ci, którzy nas atakują, muszą być nieszczęśliwi, bo nikt, kto jest szczęśliwy nie czuje potrzeby wyrządzania krzywdy innym." Nieważne kogo to słowa, liczy się ich przekaz.
A tak ogólnie, przestaję spoglądać przez okno. Czas i z tym się obudzić, pogodzić. Kiedyś jeszcze miałoby to sens, bo bym nie się nie łudziła. Nowe dramy mnie nie zachęcają, więc oglądam na nowo o pewnym "anielskim" boysbandzie, gdzie jeden członek jest kobietą. Rozumiem dlaczego Jung Yong Hwa podobał się mojej kuzynce (hehe), ale nigdy nie zrozumiem głupich podchodów postaci jaką tam gra. A to ponoć kobiety utrudniają, zamiast być bezpośrednie. I wszystko zmierza w dobrym kierunku. Przyszły tygodniu, nadejdź szybciej! Zapowiadasz się już od poniedziałku bardzo pozytywnie ;)

Jeśli coś dobrze znanego postanawiasz wyrzucić, każdej rzeczy będziesz się już pozbywać. I nie koniecznie oznacza to coś dobrego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz