piątek, 18 stycznia 2019

205.

Nie zagłuszę tej melodii, przez które nadal trwam.

***

Siedzę tak patrząc w dal, na świat, który jest przede mną. I płaczę. Kiedy zrobiłam coś, co wiem, że nie jest dobre, odzywało się sumienie. Na początku starałam się je uciszyć, ale złe rzeczy nie dają uśmiechu. Sprawiają poczucie winy, chowanie się, kłamstwo. Tworzą po prostu zło. Od małego starałam się tego unikać, tworzyć dobro, które jest warte przejścia przez trudniejszą drogę. Dobro wynagradza, daje to miłe, ciepłe uczucie, poczucie, że właśnie komuś podarowało się uśmiech, radość, siłę, wiarę, nadzieję na lepsze dni. Jest czymś wspaniałym, ciężko nawet opisać jak pozytywną jest rzeczą. Więc dlaczego ludzie uciekają się jednak do tych okropnych rzeczy? Jak ten świat ma być lepszy? Twórzmy dobro, wiele nie kosztuje, a daje o wiele więcej niż mogłoby się wydawać.
 Tak długo walczyłam, starałam się, aby nie zachorować, nawet przez chwilę nie odczuć oznak przeziębienia, zwłaszcza, że jestem obecnie delikatna jak porcelana. No, ale stało się. Wczoraj martwiłam się prawym okiem, bo było małe, opuchnięte, powieka niżej, pomimo, że przez niecały tydzień głównie się wylegiwałam i starałam się jak najszybciej wyzdrowieć. Dzisiaj jest lepiej, co prawda nadal nie wróciłam do zdrowia, ale obawa jest, że jeśli jakiś objaw siądzie, to tak szybko nie puści. Obecnie biorę 10-15mg encortonu, ale głównie jeszcze biorę tą większą dawkę. Jeśli będę uważać, jest szansa, że miastenia nadal pozostanie w cieniu, a ona strasznie lubi wykorzystywać takie chwile, kiedy moja odporność jest osłabiona. 
W mojej głowie powstaje mnóstwo ostatnio pomysłów. Chcę nieco zmienić garderobę, ale do tego muszę pozbyć się jednej rzeczy. Coraz bardziej mam wątpliwości w swoją kondycję, bo to zaczyna wyglądać, jakby to był jakiś poziom na minusie. Były podejścia, nie kończyło się to dobrze. Stąd zaczęłam dojrzewać do jednej decyzji. Pomysły też dotyczą tego, co chcę pisać, a mianowicie swoje powieści. Na dniach chcę zrobić listę, ale jest tego trochę. Ruszyłam ostatnio swój fanfic, podczas czekania za tramwajem miałam wędrówkę wspomnień i natchnęło mnie to trochę, do pomysłu, który pewnie również zacznę urzeczywistniać. Piszę od małego, zawsze jednak kończyło się tak, że ledwo zaczęłam i nie rozwijałam tego dalej. Brak czasu, inne zajęcia, nauka, zabierały mi czas i zapał. Teraz właściwie jest podobnie, ale nie chcę tego porzucać. To, co będę pisać, będzie dla mnie bardzo ważne. Nie chcę stać w miejscu. Stąd też w tym roku znowu próbuję swych sił, by jednak kształcić się dalej. 
I nadal czuję. To nie są dobre emocje, ale nie mogę być wobec nich obojętna. Jeśli tak się stanie, to znaczy, że to akceptuję, a tak nie jest. Nie chcę. Chcę trwać w tym tyle, ile muszę. Chcę w końcu mieć otwartą drogę. Chcę czuć, ale te dobre uczucia. Chcę, bo mi zależy. Bardzo.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz