poniedziałek, 23 lipca 2018

194.

Po Tobie pozostały mi tylko wspomnienia.

***

Myślałam, że po urlopie zażegnam problemy zdrowotne. No niestety, tak się nie stało. Mój obecny stan zdrowia się praktycznie nie zmienił. Jak siedzę za długo przed ekranem laptopa, albo jestem przez dłuższy czas zajęta nie widzę zbyt dobrze. Lewe oko widzi niewyraźnie, czasami rozmazuje mi tekst i czuję jak przez to prawe oko się bardziej męczy, które czasami też mi rozmazuje obraz. Wystarczy, że zasłonię któreś oko i wiem, które traci siły. W dodatku prawa powieka znowu opada. Czuję to dosłownie jak prawe oko się męczy, mam takie dziwne uczucie ciężkości i jakby coś mi przysłaniało wzrok, są momenty, kiedy nie mogę bardziej otworzyć oka. Strasznie nie lubię jak mi na oczy siada. Przez to świat przede mną słabo widzę. Lepiej widzę jak patrzę na rzeczy po mojej prawej stronie. W dodatku coś mi wylazło po wewnętrznej stronie opadającej powieki i jest spuchnięta. Odczuwam też w dalszym ciągu brak sił w rękach i jeśli nie muszę czegoś nosić to tego nie robię, bo to się źle skończy. Wielokrotnie już jak lewa ręka głównie coś trzyma, to prawą muszę ją podtrzymać, bo czuję jak zaczyna mi coś z tych rąk lecieć. Nawet głupia torba z żarciem na wynos sprawia problem. Ja nie wiem co to będzie w pracy. Na szczęście na mowę mi nie siada, pomimo tego, że nieźle sobie nadwyrężyłam chyba wszystkie mięśnie w tejże okolicy. Odpoczywałam jak mogłam, wręcz czasami nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ale jednak emocje robią swoje i obawiam się, że to one mają wpływ na teraźniejszy stan. Nie chcę wchodzić na większą dawkę, mestinon i tak staram się brać często, ale to nadal za mało. Albo za mało nic nie robiłam. Albo za mało pozytywów. Nie potrafię się wyprać z emocji tak jakbym chciała. 
I cóż, chyba postanowione. Chyba już wiem co dalej odnośnie z tym co będzie za jakiś czas, w końcu za chwilę sierpień. W Starogardzie mogłam sobie odpowiedzieć czego mi brakuje. I choć ciężko będzie mi opuścić obecnie miasto, to jednak raczej tu nie zostanę. Nie czuję tego, po co tu przyjechałam. Choć mam tu przyjaciół, to wiem, że zamiast do rodziny to do nich będę chciała przyjeżdżać. Najwyżej kiedyś tu wrócę. 
Na urlopie też nie bawiłam się zbytnio dobrze z powodu pewnych wydarzeń. Ale muszę iść naprzód. Usłyszałam, że rodzinne grono mnie podziwia i to mnie bardzo buduje, dzięki temu mam siłę, by dalej kroczyć swoją ścieżką. Sama jestem z siebie zadowolona, że nie pozwalam, by choroba mnie ograniczała, a czerpię ile mogę, choć to wiele nie jest. A często mam tyle chęci i sił by coś zrobić, ale nie mogę. Czuję się uwięziona w swoim ciele, ograniczona i jak tylko czuję, że mogę sobie pozwolić na coś więcej, to się nawet nie zastanawiam. To miłe, kiedy usłyszy się od bliskich, że ci kibicują i to jest bardzo budujące.  Zwłaszcza, kiedy są chwile słabości, taki pozytywny kopniak naprawdę dodał mi sił do działania. 
Byłam również na zlocie fanów Linkin Park. Wspominałam, kiedyś jak ich twórczość miała wielki wpływ na mnie, moje życie i nadal ma. Spotkanie tylu osób, które również myślą podobnie było dla mnie wielką pozytywną bombą. Nie czułam się tam obco, choć przybyłam tam sama. Wszystkich coś łączyło. I tylko, kiedy moja choroba dała mi znać, że muszę odpocząć, bo czułam się bardzo zmęczona, odeszłam na chwilę by się napić, chwilkę postać i dalej poszłam w tłum by drzeć ryja wspólnie z innymi w podskokach. Dawno nic nie sprawiło mi takiej frajdy jak wspólnie śpiewanie moich ulubionych utworów z innymi ludźmi.
Linkin Park towarzyszy mi już dobre 11 lat. To dzięki nim jestem kim jestem teraz, dzięki nim często zbieram siły, kiedy mi już ich braknie. Choć za każdym razem jest mi przykro, kiedy pomyślę o tym, że nie ma Chestera już z nami, to pozostawił po sobie taki ślad, że on zawsze pozostanie wśród nas. 20 lipca było równie ważną datą dla mnie jak inne. Był to mój autorytet, osoba, za którą podążałam, podziwiałam, była to dla mnie jedna z ważniejszych osób. I nikt nie wskoczy na to miejsce. Żałuję tylko, że nie było mi dane pojechać na ich koncert. Chester, dziękuję za wszystko.
 Mogłabym jeszcze więcej o tym napisać, ale nie chcę za długo siedzieć i pisać ze względu na oczy. W rodzinnym mieście planuję pojawić się za niecały już miesiąc, także wtedy myślę, że nadrobię czas z innymi. A jeśli nie, to jeszcze trochę i nie będzie trzeba umawiać się na mój przyjazd za specjalnie. Tak myślę.


 (słowa <3)

(mój pierwszy utwór LP, który poznałam)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz