środa, 20 czerwca 2018

191.

Bo moje łagodne usposobienie i tak Cię przyjmie spowrotem.

***
Miastenio, zdecyduj się w końcu. Ciężko mi stwierdzić czy nadal objawy mi dokuczają, czy się wycofują. Niby już ich nie ma, ale są chwile, kiedy jednak odczuwam słabszą rękę albo tak jakbym miała słabsze mięśnie w okolicach ust. Staram się nie pomijać dawkowania, jestem na zwiększonej dawce i mam nadzieję, że szybko wrócę do 20mg encortonu. Też staram się nie myśleć o objawach tak jakby ich nie było, ale jednocześnie jestem ostrożna. Boję się powtórki, że znowu będę niesamodzielna. Choć wiem, że dla własnego dobra i zdrowia się nie przesilam i nie daję z siebie obecnie wszystkiego, to mam wrażenie, że i tak brzmię źle mówiąc czego nie mogę i czego nie zrobię, bo choroba. Tak jakbym się nią zasłaniała, bo nie chcę mi się wykonywać poleceń. Sęk w tym, że to nie tak, jeśli ja obecny stan uznam za wystarczalny i że problem nie wróci to mogę się nieźle zdziwić, kiedy znowu będę się szamotać z bluzką założoną odwrotnie, bo ręce odmówią współpracy. 
W dalszym ciągu nie wiem co mam zrobić, czy zostaję czy jednak wracam. Ostatnio odwiedziłam miasto rodzinne, wróciłam zregenerowana  po ostatnich porażkach, ale dopadła mnie melancholia. Na szczęście podróż nie dała dała mi odczuć zmęczenia tak jak ostatnimi razy. Też będąc na pomorzu zostałam miło zaskoczona. W sumie po takim upływie czasu... Są chwile, kiedy tęsknie za tą beztroską, miałam więcej czasu na wszystko, uwielbiałam wtedy spędzać czas wśród bliskich. Życie dorosłe, uhh. 
Teraz na pomorzu pojawię się na początku lipca na troszkę dłużej. Nie mogę się doczekać. 
I nadal jest mi ciężko. Chyba w końcu zaprzestanę się wychylać i szukać. Robię to od tylu lat i nadal bez skutku. Czasami mam wrażenie, że to nie jest dla mnie, może nigdy nie było mi dane poznać jak to jest. Czasami nie chcę mi się wierzyć w obrót spraw, ale na nic mi odpowiedzi na nieme pytania. Po prostu się stało. Czuję straszną niemoc, bezsilność, której tak nienawidzę. Chciałabym choć raz choć przez chwilę móc pogadać, przestać się katować. Ale tylko to mi pozostaje. Cóż.
A tak to serio odczuwam trochę brak czasu dla siebie, bo zbieram się do rysowania i pisania powieści od jakiegoś czasu, ale do tej pory nie ruszyłam nic. W głowie rodzą mi się w końcu pomysły na wydarzenia, opisy, dialogi postaci, chcę to przenieść na worda, postacie na papier, ale po pracy mi się nie chcę nawet zabierać do tego, odpalam jedynie jakąś gierce i tyle. Spędzam czas obecnie albo w poe, albo na starej strzelance, do której mam ogromny sentyment.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz